Wydawca: Gaming Tech Esports Media SA
Liczba stron: 400
„Gry, które trzeba znać. Od GTA V do Baldur’s Gate III” to książka dosyć nie pozorna, póki nie weźmie się jej w ręce. Okładka szczególnie nie przykuwa uwagi, żeby nie powiedzieć, że jest zwyczajnie brzydka, a sama koncepcja tego wydawnictwa, kojarzy się z książeczkami, niegdyś dodawanymi do CD-Action za darmo. Ale to było w czasach kiedy magazyn wychodził co miesiąc. I miał CD. Albo przynajmniej kody na Steam. Kiedyś to było…
Ale wróćmy do książki. Gdy ta wpadnie w ręce, wrażenie jest zupełnie inne. Ciężka, gruba i wydana na porządnym papierze momentalnie do siebie przekonuje. Na jej kartach znajdziemy ponad sto osiemdziesiąt opisanych tytułów z lat 2013-2023, a każdemu przeznaczone są dwie strony. Nie ważne czy jest to superprodukcja pokroju GTA V, czy efekt pracy jednej osoby z nurtu indie. Tekst nie jest recenzją w pełni znaczenia tego słowa, a raczej zajawką czego możemy się spodziewać, jak dana produkcja wypadła na tle konkurencji i dlaczego, akurat po ten tytuł warto sięgnąć. Bo żebyśmy się dobrze zrozumieli, to nie jest zestawienie najlepszych gier. To jest zbiór produkcji, które trzeba znać, ale które nie zawsze zaskarbiły sobie tyle uwagi graczy, ile powinny. Na ile zasłużyły? Tutaj powody mogą być różnorakie. I wybory czasem dość kontrowersyjne, ale na pewno nie brakuje pozycji godnych zagrania. Każdy opis okraszony jest także kilkoma screenamy, żebyśmy jednym rzutem oka wiedzieli, z czym mniej więcej będziemy mieli do czynienia. Dodatkowo poszczególne lata rozdzielone są krótkimi, dwustronicowymi polecajkami gier, których pełnych opisów nie znajdziemy w książce, ale na które warto zwrócić uwagę w danym gatunku. I w takiej formie mamy np. polskie produkcje, gry niezależne, strategie, wyścigi czy boomer shootery… Tylko screen, tytuł i rok wydania.
Same opisy gier, tworzone przez licznych autorów są po prostu w porządku. Nie należy ich traktować jak recenzji, ale wybory zazwyczaj są solidnie umotywowane. Nawet, jeśli czytelnik danej pozycji nie lubi lub sam by jej na kartach tej książki nie umieścił, to autor tekstu raczej się wybroni. Oczywiście działa to też w drugą stronę, bo czytelnik pewnie dodałby własne propozycje, ale nie ma takiej możliwości. Zbiór jest zamknięty i na papierze, więc nieodwracalnie zakończony. I w sumie fajnie, choć podejrzewam, że jeśli ktoś interesuje się grami i tym co ukazuje się na rynku, trudno będzie mu tu znaleźć coś, o czym nie słyszał. Szczególnie, że ramy czasowe, czyli ostatnie dziesięciolecie, są dość świeże. Powiedzmy. Zapowiedziano za to cztery tomy tej publikacji, więc można założyć, że z kolejnymi wydaniami będziemy cofali się na osi coraz dalej, co z jednej strony pobudzi pokłady nostalgii u starszych czytelników, z drugiej powinno zachęcić młodszych graczy do sięgnięcia po dawniejsze produkcje.
A właśnie. Podczas lektury „Gier, które trzeba znać” co chwilę będziemy się łapać na tym, że dany tytuł ukazał się tak dawno temu. No bo przecież „The Last of Us” mam jeszcze świeżo w pamięci, a gra ma już jedenaście lat na karku. Tak, ukazała się jeszcze na PlayStation 3, choć wydaje się to niemożliwe. I jest to syndrom, który często będzie powracał.
Książce poza taką sobie okładką, zarzuciłbym może troszkę za małą czcionkę. Może nie noszę jeszcze okularów, ale gdyby literki były o te dwa punkciki większe, czytałoby mi się to dużo lepiej. Takie przynajmniej mam wrażenie.
Tak to, nie ma do czego się przyczepić. Bardzo ładna szata graficzna, przekrojowy wybór gier i porządne teksty sprawiają, że jest to godna polecenia lektura. Oczywiście nie znajdziecie tu dziwnych faktów z branży, albo jakichś mniejszych lub większych skandali, bo i nie to jest tematem tej publikacji. Ale jeśli potrzebujesz przekrojowego wyboru tytułów z ostatnich dziesięciu lat, to będzie jak znalazł.