Zagrajmy jeszcze raz

Wydawca: Gaming Tech Esports Media SA
Liczba stron: 396

Zagrajmy jeszcze raz - Arkadiusz Kamiński - okładka

Czasami mamy książki suche, skupiające się na faktach. Książki, w których autor doszukuje się ciekawych informacji, ustala faktyczne wydarzenia i odkopuje tytuły, o których nikt nie słyszał, ale są one mniej lub bardziej istotne dla medium. I jasne, są to książki ciekawe. Może nawet potrzebne. Ale nie zawsze czyta się je dobrze. 

“Zagrajmy jeszcze raz” taka nie jest. Arkadiusz Kamiński dostarczył nam lekturę, którą zaczynasz ot tak, z myślą przeczytania rozdziału i nagle jest czwarta nad ranem, a Ty odwracasz ostatnią stronę. Ta pozycja pochłania. Od pierwszego rozdziału wciąga i nie wypuszcza aż do samego końca. 

Z jednej strony jest to zasługa sposobu przelewania swoich myśli na papier przez autora. To się naprawdę bardzo przyjemnie czyta. Dark Archon, bo pod takim pseudonimem znamy go z arhn.eu, zna się na rzeczy, co niejednokrotnie udowodnił swoimi materiałami w sieci. Ale swoją wiedzę przekazuje z niezwykłą lekkością, nie stroniąc od żartów i różnych chwytów, przez które nieraz zdarzyło mi się parsknąć śmiechem podczas lektury. Styl w jakim pisze powoduje, że czułem jakbym czytał książkę napisaną przez kumpla, którego znam od lat. I nie tylko dlatego, że w sumie obserwuję autora od dłuższego czasu, ale przez wspominany już sposób przelewania myśli na karty książki. Kurde, to działa. 

Z drugiej strony tematyka poruszana w “Zagrajmy jeszcze raz”, zalewa czytelnika falą nostalgii, która dodatkowo każe przewrócić jeszcze jedną stronę, przeczytać jeszcze jeden rozdział i przekonać się, czy to co będzie dalej, też budzi w czytelniku tę strunę, która sprawia, że czujemy się młodziej. Przynajmniej jeśli ktoś urodził się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku. Aż chce się powiedzieć, że i “ja tam byłem, miód i wino piłem”. Tylko, że tym miodem było pierwsze odpalenie Pegasusa lub PlayStation, a winem dźwięk modemu podczas pierwszego połączenia z internetem. 

Dobra, ale o czym to w ogóle jest? Trochę o dorastaniu, trochę o rozwoju technologii, trochę o grach. Poszczególne rozdziały dotyczą określonego zagadnienia, ale całość składa się w jedną opowieść. I tak zaczynamy swoją podróż od pierwszego zetknięcia z komputerami lub konsolami. Jedni mieli okazję doświadczyć tego w szkolnej świetlicy, inni w miejscowym GOKu, tamci z kolei u kumpla na osiedlu. A pamiętacie wozy drzymały w objazdowych lunaparkach? Kody do gier? Początki internetu? Pirackie kopie gier? Węża w Nokii 3310? Swoją pierwszą MP3kę? Kolekcję Tazo z chipsów?… można by tak długo. No i pokażcie mi inną książkę, w której cały rozdział poświęcony jest świnkom morskim wraz z top 7 gier, w których te pocieszne zwierzaki występują. No dalej. Czekam. A, no i oczywiście różne gry przewijają się tu przez cały czas. Te na konsole, komputery, telefony i przeglądarkowe. Tego nie brakuje. 

Przyjrzyjmy się jeszcze samemu wydaniu. Twarda oprawa, szyte strony i dobry papier robią bardzo dobre pierwsze wrażenie. Szata graficzna dostosowana została do tematyki i pasuje do niej jak ulał. Fajny pomysł na tytuły rozdziałów, które wyglądają jak otwarte DVD boxy. No i układ tekstu. Ten jest bardzo przemyślany. Wszelkie grafiki oraz wtręty (poza autorem, mają tutaj swoje krótkie notki Andrzej Kotarski i Zbyszek Piotrowicz) ułożone są tak, że czytając, płynnie przez nie przechodzimy. W sensie nigdy nie jest tak, że zdanie jest przerwane bo edytor postanowił wstawić sobie tutaj jakiś screen. Nigdy. Fotki, czy notatki zawsze są po skończonym akapicie. Szanuję bardzo.

“Zagrajmy jeszcze raz” to fantastyczna podróż w czasy młodości. Jeśli masz te 30-40 lat, to każda strona tej książki będzie aż lepić Ci się do palców od nostalgii. Jeśli ktoś jest młodszy, pozna jak to dawniej było. Zupełnie inny świat, niż dzisiejszy. A wszystko to napisane w sposób, który nie pozwala oderwać się od lektury. To chyba najelpsze okołogrowa książka, którą czytałem w tym roku. I owszem, mało tu rzeczy, o których nie słyszałem (chyba tylko karty z Heroes of Might and Magic mnie zaskoczyły). Ale co z tego? Skoro to się tak dobrze czyta.