Wydawca: N3 Media
Liczba stron: 116

Nie ukrywam, że trochę się zastanawiałem, czy „Silent Hill. Początki – części 1-4” potraktować jako książkę, czy bardziej jako wydanie specjalne PSX Extreme. Jednak biorąc pod uwagę, że publikacja jest w twardej oprawie i ma równie dużo tekstu co cało lub półstronicowych grafik, uznałem, że jest bardziej albumem niż czasopismem czy typową książką, więc myślę, że jako album wypada ją potraktować. Album całkiem miły dla oka, o ile nie rażą Cię potencjalny czytelniku, rozpikselowane zrzuty ekranu z gier.
Jak już przy grafikach jesteśmy to od nich zacznijmy. Jest ich sporo. Mamy tu wspomniane screeny z poszczególnych części Cichego Wzgórza i trzeba mieć świadomość, że ich rozdzielczość niekoniecznie nadaje się do druku A4. Szczególnie te z pierwszej części, ale i one mają swój urok. Szczególnie jeśli mamy w pamięci wizytę w tytułowym mieście z pierwszej odsłony omawianej serii Konami. Na szczęście jest też sporo grafik promocyjnych lub konceptów, które na kartach albumu prezentują się zdecydowanie lepiej.
Grafiki nie znajdują się tu same dla siebie, a towarzyszą tekstowi. Ten trudno ubrać w jakąś ciągłość, a jest to raczej zbiór artykułów. I to często raczej takich krótszych. Rozpoczniemy od notatek o czterech najważniejszych twórcach serii, dowiemy się nieco o kulisach produkcji Silent Hill tego cyfrowego jak i filmowego, pomysłach na poszczególne części, roli dzieci w opowiadanej historii, sektach, które znalazły swoje miejsce w fabule, męskich bohaterach, kreacji świata czy inspiracjach, które stały za niektórymi motywami z gier. I wiele więcej.
Czy temat został wyczerpany. Bynajmniej. Znajdziemy tu kilka ciekawostek, kilka ładnych grafik, parę smaczków, ale na pewno nie można powiedzieć, że omawiana publikacja rozkłada cztery części gry na czynniki pierwsze. Mimo, że niektóre tematy przeplatają się w kilku artykułach, a inne tylko w jednym, trudno oczekiwać, że na 116 stronach, na których lwia część to zdjęcia, zrzuty ekranu i różne grafiki promocyjne, zmieści się dokładna analiza tak dużego i wielowymiarowego podmiotu.
Niemniej to jest całkiem przyjemny album. Miło się go czyta i ogląda. I myślę, że jako wstęp do świata Silent Hill jest całkiem w porządku. Dokładnej wiedzy trzeba jednak poszukać w innych źródłach.
Okładki alternatywne


