GameOverDrive. Historie z polskiej branży gier wideo

Wydawca: Manufaktura Książek 2024
Liczba stron: 258

GameOverDrive. Historie z polskiej branży gier wideo. - okładka

Ile razy można opowiadać o początkach branży gier w Polsce? Wydawałoby się, że raz wystarczy, ale co rusz różne publikacje zdają się przeczyć temu twierdzeniu. Na szczęście, choć “GameOverDrive” sięga to tych mrocznych i zamierzchłych czasów, to jest to tylko początek opowieści, która wartko mknie do przodu, przytaczając wydarzenia z coraz to bliższych nam dat.

Choć książka ma podtytuł “Historie z polskiej branży gier wideo”, to rozpoczyna się (pomijając przedmowę i wstęp) od ogólnego zarysowania branży jako takiej. Niby ok, ale chyba trochę niepotrzebnie. Szczególnie, że przedstawione jest to w formie cofania się w czasie, więc od lat mniej więcej nam współczesnych, podróżujemy wraz z autorem w przeszłość, aż do epoki bitu łupanego. Taki sposób przedstawienia tych wydarzeń jest nieco karkołomny, bo ciężko zachować systematyczność i raz jesteśmy trochę dalej, by zaraz wrócić nieco wcześniej. No i nie da się tu jasno przedstawić co wynikało z poszczególnych generacji.

Jest to jednak tylko szybki przelot i już od strony czterdziestej dziewiątej, wkraczamy na rodzime poletko. Tutaj rozdziały zostały podzielone na poszczególne lata (przed 1983, 1983-1993, 1994-2001, 2002-2009, 2010-2019, 2020-2024 i od 2025), które tworzą swego rodzaju epoki w dziejach polskiego gamedevu. Zaczynamy od poszukiwania pierwszej polskiej gry, a kończymy na przewidywaniach tego co przed nami. Muszę przyznać, że taki podział sprawdza się, choć wyraźnie czuć, że im jesteśmy bliżej współczesności, tym rzeczy opisywane są dokładniej i ciekawiej.

Jeśli chodzi o dzieje najstarsze, to “Bajty polskie” przedstawiają to zdecydowanie lepiej. Zresztą autor, sam sięga do zawartych w wymienionej książce informacji. Tamta pozycja kończy się na 1996 roku, tutaj mkniemy dalej.

Niemniej Paweł Olszewski robi to na swój sposób. Mniej skupiając się na samych grach, choć te najistotniejsze tytuły zostaną wymienione, ale nie liczcie na jakieś choćby szybkie ich zajawki. Otrzymujemy tu bardziej historie różnych studiów i koleje ich losów. Na czym się wybiły, kiedy zniknęły, co było ich szczytowym osiągnięciem. Bardziej jest to opis rozwoju polskiej branży gier. Obfitujący w liczne smaczki, akcenty i ciekawostki. Nie zapominając też o giełdowych przygodach. Jak CD Projekt Red wszedł na GPW i co ma z tym wspólnego Optimus? Tego (i wiele więcej) dowiecie się z tej pozycji.

Jednak jeśli przyzwyczailiście się do pięknie wydanych książek w twardej oprawie i z licznymi kolorowymi ilustracjami, to miejcie świadomość, że tu tego nie znajdziemy. Otóż kilkanaście ilustracji jest, ale czarno białych. Już na screenach z gier robi to słabe wrażenie, a na giełdowych wykresach, gdzie jest kilka kursów w skali szarości, mija się z celem. Po macoszemu potraktowana została także korekta. Szczególnie w pierwszych rozdziałach jest sporo kwiatków, ale im dalej w tekst tym jest lepiej. Albo ja przestałem zwracać uwagę. No i nie wiem czy kiedy w kioskach pojawił się magazyn Reset, to były jeszcze czasy świetlności (tak, świetlności (taka korekta)) Amigi. Dyskutowałbym.

Po lekturze “GameOverDrive” mam nieco mieszane uczucia. Początek mnie zawiódł, ale im dalej wgryzałem się w lekturę tym było ciekawiej. Im dalsze daty, tym mniej szczegółów. Ale im bliższe współczesności tym robi się ciekawiej i dokładniej. I bardziej interesująco. W efekcie, książka sprawdza się jako ciekawa lektura, ale trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, które trudno mi powiedzieć, żeby zaostrzały apetyt. Na pewno jest to pozycja interesująca i całkiem ładnie podsumowująca historię polskiej branży gier wideo. Nie wyczerpuje tematu. Nie stanowi kompendium. Czyta się jednak z zaciekawieniem.